
Rusinowa Polana.
Nigdy nie ukrywam, że jestem sową i mogę zarywać nocki. Wstawanie o świcie jest jednak mi obce.
Są jednak takie projekty, dla których zmieniam swoje podejście i z przyklejonym bananem do twarzy, wstaję o 1:00 by zjawić się w okolicach Zakopanego na sesji poślubnej.
I wiecie co? Za każdym razem gdy pojawia się temat sesji o wschodzie - efekty są wbijające w ziemię.
Tak też było tym razem. Rusinowa Polana oraz pogoda w Tatrach puściła nam oko i pozwoliła zrobić najlepszy wschód w tym roku! Zresztą, zobaczcie sami.